1. |
kalwaria
04:26
|
|||
znajdę w sobie siłę
powstać
teraz
z krwi i kurzu
rozkawałkowany
składam ciało w bólu
droga
z dnia na dzień
dłuży się
okala mnie
bezmierna przestrzeń
prostracja
ślepo szpikuje mnie
obżera opokę
wypruwa źrenice
światło majaczy się
mgła ulotna jest
potęga w cierpieniu
kumuluje gniew
pokaż mi
co jeszcze?
co więcej?
dalej
dobij
gwałć
strać
zgładź
jeśli chcesz
póki możesz
bo ja
powstaje
|
||||
2. |
głos 013
04:50
|
|||
czy myślisz że
ulęknę się
Twoich słów
to jest ostatni zew
człowieka bez cnót
budzę się i umieram
żyję choć gnije wciąż
krwawię choć nie widzę krwi
czy myślisz że
ulęknę się
Twoich gróźb
Twój krzyk jest pieśnią
dla moich słów
nie będę tym kim chciałbyś bym był
odetnę własne skrzydła
zgnilizna, zepsucie, obłuda
i chłód
odejdź stąd
i zgaśnij
wyblaknij
|
||||
3. |
wół
02:52
|
|||
przyparty do muru
kajdany ciążą mi
pragnę powietrza
ponownie umrę by
żyć
obecność woła
pierwotny instynkt wzywa mnie
daremne łaknienie płuc
ledwo wyczuwam puls
otwieram oczy
walczę o każdy ruch
obecność woła
pierwotny instynkt wzywa mnie
w środku wre
przelewa się wewnętrzny gniew
|
||||
4. |
martwica
03:45
|
|||
w chwili tej
nie ma we mnie łez
zimny ja
gnije we mnie zew
wir zębatych kół
w tempie rutyny
pompuje krew
empatii pięść
bije w mur
za którym ja
głuchy śpię
martwica
otępia mnie
martwy ja
martwy czas
martwy świat
jak maszyna
własny cień
nie czuje
zawieszam wzrok
i tuli mnie pustka
słyszę grom
czekam na mrok
próżnia
gdy ożyję
na chwilę
na dnie
wybudź mnie
|
||||
5. |
bagno
04:46
|
|||
zapadam się
w bagienną głębię
cierpienia muł
wypłukał energię
każdy mój ruch
spowalnia kolejny
szamotam się
w bagnistej nędzy
tańczę
brzeg jawi się
by zniknąć
jak długo kroczyć będę?
na ile tu ugrzęzłem?
ten szlam cuchnie mną,
czy to ja cuchnę szlamem?
|
||||
6. |
cień
06:59
|
|||
każdy mój dzień
zalewa zeszłej nocy cień
to mglisty koszmar,
tępy cierń
rozlewnie
zlizuje z siebie czerń
radością
napełnia go mój wstręt
paruje
morze łez
gorycz fal
wciąż topi brzeg
broczy mrok
plugawy jad
trawi plecy me
zastyga widmo
rdzawych strat
patrzy w głąb
jałowy
dawny lęk
gnoi nowym
głębin gąszcz
osnuje mnie
gdy odpuszczę
wlecze się
ciężki jak sen
walczę w dzień
by nie spowił mnie
cień
|
||||
7. |
marazm
05:24
|
|||
co jeśli powiem ci
że zgubiłem się
nie wiem jak
nie ma mnie
nie ma
w lepkiej mgle
brodzi sen
w którym blask
sączy czerń
co jeśli powiem ci
ze więcej we mnie
nocy niż dni
co jeśli powiem ci
że zatracam się
w zgiełku ciał
niema jaźń
niema
nadzieja łże
nie odnajdę się
słońce mrze
księżyc prowadzi mnie
co jeśli zedrę gardło
powtarzając ci
że gasnę z każdym zmrokiem
czekając na świt
nie zmieni to nic
|
M A R A Z M Poland
MARAZM is a weave of unobvious. Desperate need of air in the shrinking lungs of a kelpie.
Painful glimmer of
awareness dipped in a dense tar.
A new beggining of an old way of four friends united in love for forging iron. Unique blend of sludge metal, unorthodox groove, progressive essence and disturbing plays.
... more
Streaming and Download help
If you like M A R A Z M, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp